Winiarskie podróże po regionie. Część II – Krosno Odrzańskie i okolice

Część II dotyczy Krosna Odrzańskiego i okolic. To artykuł z „Crossener Kreiskalender 1939”. Były to wtedy popularne wydawnictwa wydawane w poszczególnych powiatach. Zawierały one oprócz kalendarza na dany rok – z zaznaczonymi ważnymi lokalnymi wydarzeniami – także informacje o urzędach, dane statystyczne czy reklamy. Uzupełniały je różne artykuły związane z regionem. Kalendarze wydane po 1933 roku pełne są cytatów führera i propagandy narodowosocjalistycznej. Kolejne krośnieńskie wydawnictwo na 1940 rok zamieszcza zdjęcia powitalne wracających z wojny oddziałów piechoty, które stacjonowały w mieście. Jest też artykuł o znaczącym tytule – „Tak było w Polsce”. Optymizm bijący od słów autora, kreślącego świetlane perspektywy dla krośnieńskiego winiarstwa, jest kolejnym dowodem, że powiedzenie – trudno być prorokiem we własnym kraju – się sprawdza.

Przemysław Karwowski

 

Wie der Crossener Weinbau sein Ab- und Ausstieg erlebte

Jak uprawa winorośli w Krośnie przeżyła swój upadek i rozkwit

Po strasznych wspomnieniach o roczniku „1888”, jakie pozostały w pamięci wszystkich przyjaciół szlachetnego trunku winnego, nastąpiły znowu piękne lata 1893, 1898, 1904, 1908 i 1911 ze wspaniałymi plonami – roczniki, w których korzyści odniosła także uprawa winnic na wschodzie Niemiec, co spowodowało, że dobry, stary Trojan nie potrzebował już tworzyć żadnych wierszy pełnych drwin. Pewnemu winiarzowi z Sulechowa, który w roku 1895 dla poratowania godności Züllichauera wysłał mu skrzynkę wina gronowego „Schönedel”, odpowiedział nawet takimi miłymi wersami:

Tak, to są winogrona! Uwielbiam je,

takie dojrzałe, jak cukier słodkie.

Ale, niestety, nie jest nam dane

każdego roku mieć je wspaniałe.


Już kiedyś kosztowałem wina z Sulechowa,

gdzie dawka kwasu jest wybuchowa.

W tej pięknej okolicy

zbierają grona po próżnicy.

Bo, to co do beczek spłynie,

rzadko kiedy staje się winem.


Jednak nad Renem i wzdłuż Mozeli,

w Palatynacie, w ciepłej Badenii

tamtegoż roku też im nie wyszło,

wino, co smakiem mogło zabłysnąć.


Dziś pięknie jest dookoła,

i nikt nie marszczy już czoła,

gdy słyszy wesołych gości,

na wzgórzach wśród winorośli.


Więc chętnie uderzę w dzwon,

że nawet z sulechowskich gron

powstanie w tym roku wino,

co będzie pieśnią słynąć.


Więc jeśli dobry trunek spotkam,

ucieszę się i cześć mu oddam,

nie będę słów ni gardła szczędzić,

by go opiewać i o nim gawędzić.

(tłum. P. Karwowski)


Karta pocztowa z początku XX wieku – Winnice na prawym brzegu Odry w Krośnie O. Archiwum Fundacji GMV


Jednak zła przysługa, jaką Trojan wyrządził swoimi drwiącymi wierszami o winie z roku 1888, zwłaszcza wschodnioniemieckim winnicom, nie mogła zostać naprawiona przez tą pieśń pochwalną dla oczekiwanego rocznika „1895”. Zainteresowanie wschodnioniemiecką uprawą winorośli spadało coraz bardziej z rozmaitych powodów, a powołane do życia w roku 1892 z państwowym wsparciem „Wschodnioniemieckie Stowarzyszenie Winiarzy” nie mogło tu już nic zmienić. Siedziba tego Stowarzyszenia znajdowała się wówczas w Sulechowie, a jego przewodniczącym został wybrany dr Freiherr von Canstein. W tym czasie pojawia się w związku z tym stowarzyszeniem także nazwisko krośnieńskie, mianowicie nauczyciela szkoły średniej Lüddecke, któremu przekazano urząd osoby sprawdzającej jakość win na okręg Krosna. Ten człowiek już wówczas musiał wykonywać zadanie, które odpowiada dzisiejszemu kontrolerowi win. W połowie lat 90tych właściciel dóbr rycerskich B. Schulz-Schönborn (Górki Małe) przejął stanowisko przewodniczącego Stowarzyszenia Winiarzy, u którego boku stał jako prezes zarządu dobrze znany starszym mieszkańcom Krosna dyrektor Haedel.

Tenże dyrektor Haedel miał mieć decydujący, chociaż niestety nie wspierający wpływ na rozwój wschodnioniemieckiej uprawy winorośli, zwłaszcza w Krośnie. Mianowicie w celu promocji uprawy winorośli na przełomie wieków powołano do życia „Państwową Szkołę Winiarstwa i Sadownictwa” z siedzibą w Krośnie, której dyrektorem został wymieniony wyżej Haedel. Szkoła posiadała w krośnieńskim Ogrodzie Biskupim swój budynek i winnicę. Zamiast jednak wyznaczać kierunek dla całego wschodnioniemieckiego obszaru upraw winorośli i sadownictwa, dyrektor Haedel oparł swoje zainteresowanie bardziej na sadownictwie niż na uprawie winorośli. A nawet popierał obserwowaną wówczas skłonność winiarzy Krosna, Chyżego, Marcinowic i Nowego Zagoru do usuwania krzewów winorośli ze stoków, aby w ich miejsce sadzić owoce jagodowe.

Rok 2013. Widok z Chyże, z miejsca gdzie były kiedyś winnice, na Krosno Odrzańskie. Fot. P.Karwowski

Takiemu nastawieniu osoby na kierowniczym stanowisku, które zagrażało nie tylko istniejącej w Krośnie od 800 lat uprawie winorośli, ale także jej egzystencji w całych Niemczech Wschodnich, wyszło naprzeciw upodobanie ówczesnych miłośników wina, którzy w miejsce służącego zdrowiu wina bez domieszek przedkładali mało strawne słodzone wino owocowe. Może nie należy stawiać zarzutu osobiście dyrektorowi Haedelowi, zwłaszcza że także Izba Rolnicza Prowincji Brandenburgii, w przeciwieństwie do Śląska, stała na stanowisku, że w naszej okolicy sadownictwo jest bardziej rentowne niż uprawa winorośli. Panowie z Izby Rolniczej nie uwzględnili, że na południowych stokach, jakie są typowe dla krośnieńskich winnic, uprawa drzew owocowych na stałe nie może być sensowna, gdyż zwłaszcza przy ulewnych deszczach nasadzenia krzewów jagodowych na spadziście ukształtowanej ziemi nie będą miały zagwarantowanej mocnej podpory. Ówczesne niezbyt przyjazne dla wina nastawienie na wschodzie Niemiec było uzasadnione ponadto występowaniem chorób wyniszczających winne krzewy, do zwalczania których środkami chemicznymi nie posiadano jeszcze wystarczającego doświadczenia.

Reasumując, po zbiorze plonów dobrego rocznika 1908, wiosną 1909 roku „Państwowa Szkoła Winiarstwa i Sadownictwa” w Krośnie przeszła już do historii. A następujący fakt jest charakterystyczny dla stanowiska ówczesnego amatora win: W spadku po „Szkole Winiarstwa i Sadownictwa” pozostały zasoby win przeważnie z jabłek, czarnej porzeczki, agrestu, dzikiej róży – a nawet pomidorów, ale jedynie jedna beczka 200 litrowa wypełniona krośnieńskim winem gronowym. Zaledwie jednak tą ostatnią beczułkę „1908 Crossener Bischofsgarten” nabył tutejszy handlarz win, natychmiast zmieszał Crossenera z hiszpańskim winem Alicante, ponieważ jego zdaniem to zmieszanie odpowiadało gustowi jego klientów.


Karta pocztowa z początku XX wieku – Wieża widokowa nad winnicą w Krośnie Odrzańskim. Archiwum Fundacji GMV


Tak sprawa wyglądała w tamtejszym czasie. Postawa kierownika „Państwowej Szkoły Winiarstwa i Sadownictwa”, który nie był już zainteresowany uprawą winorośli, oraz decyzja amatora win, który dał pierwszeństwo zmieszanemu winu południowemu i osłodzonemu cukrem winu owocowemu przed naturalnie wytłaczanym swojskim winem gronowym, zdawały się przyczynić do pogrzebania uprawy winorośli i tym samym także samego zawodu winiarza. Zaczęło się to rozprzestrzeniać niczym zaraza, skutkiem czego niemal wszędzie dookoła w Krośnie i na przyległych wzgórzach wyrywano winorośl z winnic, a na jej miejsce sadzono krzewy jagodowe i drzewa owocowe. Wkrótce zabrakło też winiarzy i ich następców. Niewielu wiedziało coś jeszcze o wycince krzewów winnych i pozostałych ważnych procesach uprawy winorośli. Nawet jeżeli gdzieniegdzie zachowało się kilka winnic, to ich właściciele zajmowali się nimi przeważnie tylko w oparciu o rodzinne przekazy i aby zachować przy życiu tę wschodnioniemiecką tradycję, a nie z powodu gospodarczych korzyści z uprawy winorośli. Kierownicze stanowisko we wschodnioniemieckiej uprawie winorośli, które do 1909 roku znajdowało się jeszcze w Krośnie, przeszło na Zielonogórską Spółdzielnię Winiarzy, które dzierży je do dnia dzisiejszego i w którego szeregi pod względem organizacyjnym wstąpili także ostatnio krośnieńscy winiarze. Mimo upadku „Szkoły Winiarstwa i Sadownictwa” „Wschodnioniemieckie Stowarzyszenie Winiarzy” pozostało przy życiu tylko dlatego, że cieszyło się większym zainteresowaniem ze strony Urzędu Powiatu Krosno.


Etykieta wina gronowego „Crossener Bischofsgarten”, Spätlese 1937. Archiwum Fundacji GMV

Stanowisko przewodniczącego w roku 1910 przejął obrotny obywatel Krosna dyplomowany inżynier Hanns Butting, którego największą i jedyną zasługą było, że w późniejszych latach, niezależnie od trwającej inflacji, obudził na nowo do życia krośnieńskie uprawy winorośli. Samo „Wschodnioniemieckie Stowarzyszenie Winiarzy” zostało rozwiązane. Dyplomowany inżynier Butting, który podkreślał fakt, że pochodzi z Krosna i szczególnie ciepło stale opowiadał się za utrzymaniem pięknej tradycji swojego ojczystego miasta, zasadził z czystego zamiłowania na swojej obecnej działce na ulicy Bismarcka w roku 1912, po wielu niekorzystnych dla winorośli latach, pierwsze wzorcowe stanowisko. Krzewy winorośli, które zostały tam zasadzone, krótko po zakończeniu wojny zaczęły owocować. Tłoczone z nich wina o wyraźnym potencjale starzenia, poddane degustacji przez ówczesnych, jeszcze luźno związanych ze sobą członków Stowarzyszenia Winiarzy, którzy wykazali wzmożone zainteresowanie, pozwoliły ponownie wielu właścicielom krośnieńskich winnic odnaleźć zapomniany smak. I tak powstały kolejne wzorcowe stanowiska na krośnieńskich wzgórzach, m. in. u Karla Zimmermanna, Oskara Müllera, dr. Martensa oraz w Chyże u Joachima i Steina. Na szczęście także Urząd Miasta Krosno w osobie burmistrza Küntzela wspierał uprawę winorośli i zezwolił, aby w Ogrodzie Biskupim, w dawnej winnicy „Państwowej Szkoły Winiarstwa i Sadownictwa”, również utworzyć wzorcowe stanowisko, którego smaczne wino przy poparciu Stowarzyszenia Komunikacji i Upiększania Miasta było wreszcie serwowane od tego roku we wszystkich restauracjach Krosna jako pochodzące z rodzimej rośliny. Także Powiatowa Szkoła Rolnicza podążyła za działaniami Urzędu Miasta i założyła wzorcową winnicę.

Rok 2008. Tarasowa winnica śp. Krzysztofa Świętonia w Krośnie Odrzańskim, niedaleko byłego Ogrodu Biskupiego. Fot. P.Karwowski

W międzyczasie gust osób pijących wino zmienił się zasadniczo i odszedł od słodkich win owocowych. Tam, gdzie dzisiaj na butelce na etykiecie znajduje się adnotacja „naturalne” lub podane jest miejsce uprawy, sięga się znowu chętnie do wina gronowego, które w ostatnich latach także na wschodnioniemieckich terenach uprawnych uzyskało jakość, której – jeśli chodzi o „Crossenera” – nie musimy się wstydzić nawet w porównaniu z winami mozelskimi i reńskimi. Przemijający kryzys, który załamał krośnieńską uprawę winorośli, chyba nie okazał się tak szkodliwy, gdyż w międzyczasie także w Krośnie przyswojono sobie wszystkie zdobycze nowoczesnej uprawy winorośli. Dzisiaj sadzi się prawie wyłącznie uszlachetnioną amerykańską winorośl, odporną na choroby korzeni, którą dyplomowany inżynier Butting w oparciu o osobiste znajomości sprowadził z zachodnich terenów upraw w celu przekazania wschodnioniemieckim winiarzom w czasach, w których ich uzyskanie tutaj w ogóle nie było możliwe. I tak dzisiaj w Krośnie, Chyże i Marcinowicach doszliśmy do tego, że nasze szlachetne niemieckie gatunki winogron sylvaner, traminer i riesling są szczepione na podkładce amerykańskiej winorośli. Poza tym stosuje się różne, obecnie powszechnie stosowane chemiczne środki zwalczania szkodników po to, aby zachować winne krzewy w zdrowiu.

Zrezygnowano także z mieszania wina oraz dodawania cukru, co robiono bardzo niechętnie, z wyjątkiem jesieni z małą ilością słońca. Ponadto fałszerzom w Krośnie wraz z ustawą winiarską z roku 1904 ostatecznie zamknięto możliwość szkodliwego działania. Kontrolerzy win, dokładnie jak w innych miejscowościach w Niemczech, objeżdżali także wschodnioniemieckie tereny uprawy winorośli i sprawdzali wytłaczane tu wino z taką samą dokładnością, z jaką od lat są zobowiązani sprawdzać na naszych dużych obszarach uprawy winorośli. Krośnieński winiarz znowu odzyskuje radość z winiarstwa, a nawet podejmuje wielorakie próby późnych zbiorów z selekcjonowaniem dobrych i gorszych jagód, i tu dyplomowany inżynier Hanns Butting daje dobry przykład. W listopadzie 1938 roku można było jeszcze widzieć wiszące w dużej ilości na winnicy Buttinga na już prawie pozbawionych liści winoroślach smaczne grona, a kiedy się je spróbowało, odczuwało się radość z wiele obiecującej słodyczy winogron. Do sprawdzonej recepty starych mieszkańców Krosna, aby zmieszać wino w składzie 1/3 sylvaner, 1/3 riesling i 1/3 traminer, powrócono wraz z powołanym na nowo do życia winiarstwem krośnieńskim. Mówi się, że sylvaner nadaje winu słodycz, riesling bukiet, a delikatna kwasowość traminera korzenny aromat.

Rok 2020. Winnica Grzegorza Runowskiego w Marcinowicach. Zdjęcie z Archiwum UMWL

My wszyscy, którzy mieszkamy w murach Krosna, cieszymy się dzisiaj, gdy możemy poczęstować naszych gości smacznym i lekkostrawnym winem „Crossener”. A gdy zechcą nam opowiedzieć coś o pełnych drwin wersach Trojana o roczniku 1888, wówczas możemy odpowiedzieć im z najgłębszym przekonaniem: – to było kiedyś!

Niech słońce, które świeci nad piękną krośnieńską ojczyzną, da nam jeszcze niejeden dobry rocznik, na cześć którego wciąż dość często i radośnie, podczas biesiady w Dolinie Odry i poza nią, zadźwięczą kieliszki napełnione krośnieńskim winem.

Rudolf Zeidler

Tłum. Aleksandra Holli